Zimowa Moskwa. Siedemnastoletnia Tatiana, wracając z treningu gimnastyki, nie wie jeszcze, że jej życie za chwilę zmieni się nieodwracalnie. Kiedy w swoim domu, w zamożnej dzielnicy miasta, znajduje brutalnie zamordowanych rodziców i siostrę, nie pozwala sobie na rozpacz. Działa instynktownie, wiedziona twardym sportowym charakterem. Zabezpieczona przez ojca, odkrywa w domowej skrytce tajemnicze ampułki i pendrive’a. Los nie dał jej wyboru − musi dorosnąć, musi podejmować decyzje, od których zależy jej życie i dużo, dużo więcej. Czy wykaże się bezwzględnością? Czy będzie potrafiła zabić z zimną krwią? Liczy się wykonanie zadania.
Czerwony Parasol to oparta na faktach historia, wyciągnięta z tajnych akt służb specjalnych. Od początku do końca trzyma czytelnika w niesłabnącym napięciu, zaskakując nagłymi zwrotami akcji. Wyraźne wątki polityczno-historyczne stanowią mocne tło szpiegowskiej, kryminalnej akcji, która toczy się w różnych krajach i na różnych kontynentach. Książka odsłania tajne metody działania służb specjalnych, zachowując jednocześnie lekkość przekazu i barwny, często dowcipny styl. Powierzając młodej dziewczynie rolę głównej postaci, autor w odważny sposób przełamuje stereotyp bohatera powieści sensacyjnej, dbając przy tym o zachowanie konwencji gatunku.
Wiktor Mrok
Czerwony parasol
Z tajnych akt służb specjalnych
(…)
– Wspaniale – stwierdził Igor i wzrokiem wskazał na Tatianę. – Ta dama chce z tobą zamienić kilka słów. Bądź grzeczny, bo jest trochę podenerwowana, a ma odbezpieczony pistolet. Może przez przypadek odstrzelić ci fiutka i nie będziesz mężczyzną nawet w tych dziesięciu procentach.
Japończyk obrzucił go twardym spojrzeniem, ale Igor to zignorował. Machnął dłonią w stronę Mitsuko.
– Pani już dziękujemy. To była profesjonalna robota. Jesteśmy pod wrażeniem. – Uśmiechnął się zimno. – Idź do kuchni i zrób sobie japońską herbatkę. I pamiętaj, nic nie kombinuj!
Gdy Mitsuko wybiegła z salonu, Igor odsunął się na krok od Tanaki i gestem dłoni dał znak Tatianie. Podeszła i popatrzyła z góry na Japończyka.
– Domyśla się pan, kim jestem?
Przez chwilę mierzył ją lodowatym spojrzeniem.
– Dziewczyną, która nas okradła. Masz to, co należy do mojej firmy – odparł agresywnie.
– Grzeczniej, bo dostaniesz po buzi – wtrącił Igor.
Tanaka zignorował ostrzeżenie. Nadal nieustępliwie wpatrywał się w Tatianę.
– Udowodnij, że to należy do ciebie – powiedziała spokojnie.
– Nie muszę ci niczego udowadniać – oznajmił głosem człowieka przyzwyczajonego do dyrygowania innymi.
– Więc nic nie dostaniesz. Myślałam, że chcesz się dogadać. Parę osób już zgłosiło się do mnie z ofertą.
Tanaka, nie spuszczając wzroku z Tatiany, przez długą chwilę analizował jej słowa.
– Czego chcesz? – spytał w końcu.
– Zgadnij.
– Ile?
– W granicach rozsądku.
– Określ kwotę.
– Nie chcę pieniędzy.
– To czego chcesz? – Skrzywił się pogardliwie.
– Informacji.
– Nie rozumiem.
– Dobrze rozumiesz.
– Pytaj.
– Kto zlecił badania nad projektem UŁUDA?
Przez twarz Tanaki przemknęło zaskoczenie.
– Moja firma pełniła funkcję nadzorujące. Kontrolowaliśmy przebieg operacji i prawidłowy tok badań.
– Z czyjego polecenia?
– Nie znasz procedur. To tajemnica handlowa. – W jego głosie pojawiło się ironiczne pobłażanie.
– Od dziś nie obowiązuje. Rozumiesz? – Tatiana uniosła dłoń z pistoletem. – Odpowiedz na moje pytanie. To jest jedyna droga, żebyś wyszedł stąd żywy. Czekam.
Tanaka zacisnął usta, zerkając na pistolet. Przez kolejną chwilę zastanawiał się nad odpowiedzią.
– Nadzór nad projektem był wynikiem porozumienia handlowego pomiędzy moją firmą a korporacją amerykańską, która była zleceniodawcą.
– Podaj pełne nazwy obu firm. Głośno i wyraźnie.
Kolejna chwila milczenia. Japończyk zdecydowanie nie chciał udzielać informacji. Pistolet był jednak mocnym argumentem. Dla człowieka przyzwyczajonego do pełnienia władzy sytuacja była zdecydowanie mało komfortowa.
– Natsuko Investments i Gillan-McGovern Industries – wydusił.
– Gdzie znajdują się dokumenty i umowy handlowe?
– W tym przedsięwzięciu nie było dokumentów. – Na twarzy mężczyzny pojawił się cień satysfakcji. – Nic ci nie da…
– Masz odpowiadać na pytania, a nie dyskutować. – Tatiana ponownie uniosła pistolet. – Z kim prowadziłeś rozmowy? Kto reprezentował firmę amerykańską? Nazwiska.
Po długim namyśle mężczyzna wycedził przez zęby:
– Wiceprezes McGovern, osobiście.
Tatiana zerknęła na Igora. Był zadowolony ze sposobu, w jaki prowadziła tę rozmowę.
– Dlaczego zabiłeś moją rodzinę? – spytała z nagłą złością. Wpiła się wzrokiem w oczy Tanaki, jednak nie zrobiło to na nim wrażenia.
– Nikogo nie zabiłem – oznajmił twardo i tym razem bez wahania. Na jego ustach pojawił się szyderczy grymas. – Ale tak się postępuje ze złodziejami. Twój ojciec nas okradł. A ty jesteś córką złodzieja.
Tatiana szybkim, precyzyjnym ruchem rzuciła pistolet Igorowi i uderzyła Tanakę w twarz prawym prostym. Zaskoczony, nawet nie zdążył się zasłonić, gdy pół sekundy później otrzymał uderzenie lewym sierpowym. To zrzuciło go z krzesła. Trzymając się za obficie krwawiący nos, nieporadnie próbował wstać z podłogi.
Igor odłożył pistolet na stół i doskoczył do Japończyka. Złapał go pod ramiona, uniósł jak piórko i posadził na krześle.
– Ze złodziejami, skurwysynu? – wysyczała Tatiana. – Zabijasz kobiety i dzieci. To oni coś ci ukradli? Kazałeś zabić moją sześcioletnią siostrę. Ona też kradła? – mówiła cicho, ale z wściekłą pasją. – Ty bydlaku! – wrzasnęła, nie mogąc już się pohamować. Jej pięść wystrzeliła, trafiając Tanakę w krocze. Zawył z bólu, ponownie spadając na podłogę.
Tatiana stała nad nim, ciężko dysząc. W jej oczach lśniła furia. Kątem oka dostrzegła gest Igora i powoli cofnęła się o krok.
– Poczekaj, aż dojdzie do siebie – pouczył ją. – Trochę to potrwa. Teraz nie może mówić, bo jest zajęty puchnącymi jajami. – Puścił do niej oko.
Odetchnęła głęboko, próbując stłumić przelewającą się w jej umyśle nienawiść. Nagle jakimś szóstym zmysłem wyczuła, że coś jest nie tak. Zobaczyła, że wzrok Igora nabiera ostrości, a jego prawa ręka, jakby w zwolnionym tempie, wyciąga się ku broni leżącej na stole.
W tym samym momencie zza jej pleców dobiegły słowa wypowiedziane miękkim barytonem:
– Zostaw to, chłopcze.
Dłoń Igora zawisła kilkanaście centymetrów nad pistoletem. Tatiana odwróciła się gwałtownie. Kilka kroków od wejścia do salonu stał wysoki mężczyzna w sportowej szarej marynarce, dżinsach i adidasach. Nie był uzbrojony. Ale dwóch innych, którzy stali po jego bokach, już tak. Jeden celował do Tatiany, drugi do Igora.
– No, no! Wspaniałe ciosy! – Mężczyzna w marynarce lekko skłonił się Tatianie i jakby od niechcenia machnął dłonią w kierunku Tanaki, który nadal leżał skulony na podłodze. – Należało mu się… – stwierdził beznamiętnie.
Tatiana zerknęła na Igora, a on prawie niedostrzegalnie poruszył głową. Zrozumiała. Miała nic nie robić. Wpatrzyła się w mężczyznę. Miał koło czterdziestki; uśmiechał się, ale jego oczy pozostawały nieruchome i czujne.
– Jesteście bardzo sprytni, ale my też. – Podszedł dwa kroki w jej stronę. – A teraz musimy pogadać o interesach, panieneczko… – zawiesił głos.
– Zapomniałeś się przedstawić. – Tatiana upomniała go, starając się, by zabrzmiało to dostatecznie zimno i agresywnie.
– Fakt. Ale sądzę, że dogadamy się bez zbędnych ceregieli. – Przeniósł spojrzenie w bok. – Prawda, panie Stoliarow?
Tatiana, nie kryjąc zaskoczenia, spojrzała w stronę Igora.
– Och, my się znamy – oznajmił mężczyzna, zauważając jej reakcję. – A jeśli tak dbasz o konwenanse, nazywam się Dobson. Chociaż pewnie nic ci to nie mówi.
– On jest z CIA – oznajmił Igor.
Tatiana zebrała się w sobie, by jak najszybciej odzyskać zimną krew. Przyjrzała się mężczyźnie uważniej. I z jakiegoś nieuświadomionego powodu poczuła do niego antypatię. Może dlatego że w jego gestach i postawie było widać, że chce wywołać odpowiednie wrażenie. Szczególnie, gdy ma do czynienia z kobietą. Zaskoczenie Tatiany wywołało grymas satysfakcji na jego twarzy.
Postanowiła nie być mu dłużna. Obrzuciła go pogardliwym spojrzeniem i powiedziała:
– A ja się zastanawiałam, z którego nocnika tu wypadłeś, Dobson… Teraz już wiem.
Roześmiał się głośno, jakby usłyszał dobry żart. Ale jego oczy nadal były czujne.
– Moje gratulacje, Igor. Wyszkoliłeś tę dziewczynę konkursowo. – Omiótł Tatianę kpiącym spojrzeniem od stóp do głów. – Całość robi niezłe wrażenie…
– Na pewno nie tak duże jak ci dwaj. – Tatiana znacząco przesunęła wzrokiem po uzbrojonej eskorcie Dobsona. – Lubisz takich muskularnych chłopców, dobrze myślę? – Posłała mu jadowity uśmiech.
Twarz Dobsona na moment stężała, ale szybko nad sobą zapanował.
– Nie pogrywaj ze mną laleczko. – Zbliżył się o kolejny krok. – Nie lubię, jak się przekracza granicę dobrego smaku. – Spojrzał na Igora. – Weź na smycz swoją wściekłą kotkę, bo ktoś może się zdenerwować i zrobić jej krzywdę – zagroził, ponownie przenosząc wzrok na Tatianę. – Nie myśl sobie, że jak udało ci się okrakiem pojeździć na dobrym wujku Spenglerze, to ze mną też pójdzie ci gładko.
Tatiana zaśmiała się mu w twarz.
– Jakbym cię dosiadła, połamałabym ci kark. Co teraz? Zastrzelisz mnie? Na stole leży pistolet. Możesz to zrobić sam, jeśli masz jaja, w co wątpię. Albo namów do tego swoich chłopców… – Postąpiła krok w stronę Dobsona. – Mam ci podać ten pistolet czy sam sobie weźmiesz? – Postąpiła kolejny krok. Zobaczyła, że mężczyzna celujący do niej lekko uniósł broń. – Ty pierwszy? – rzuciła w jego stronę.
Dobson zrobił lekki gest dłonią i mężczyzna szybko opuścił pistolet. Drugi nadal mierzył w Igora.
– Próbując się wyżywać na mnie w potyczkach słownych, niczego nie zyskasz. – Dobson skrzywił się z niesmakiem. – Przyszedłem tu po coś, co należy do mojego kraju. Dobrze wiesz, o czym mówię. Jeśli oddasz to dobrowolnie, sprawę załatwimy szybko, unikając zbędnych i bolesnych komplikacji.
Tatiana wolno pokiwała głową, udając, że analizuje ofertę, po czym powiedziała obojętnym tonem:
– Możesz sam sobie to wziąć. Nie musisz mieć mojej zgody.
– Naprawdę? – spytał ironicznie.
Już chciała mu odpowiedzieć, ale nie zdążyła. Usłyszała syknięcie Igora. Sama powstrzymała się przed jakąkolwiek reakcją, gdy w domu panny Mitsuko pojawili się kolejni niezapowiedziani goście.
Spengler i kobieta, która towarzyszyła mu na statku, wbiegli do salonu. Spengler od strony drzwi do ogrodu, a kobieta – od strony korytarza. Rozległy się dwa głuche odgłosy strzałów (…)